Motoryzacja

Które klasyczne auta osiągają dziś najwyższe ceny na aukcjach?

Nie ma w tym nic dziwnego, że czasami z nostalgią spoglądamy wstecz. Motoryzacja, jak mało która dziedzina, potrafi przenieść nas w czasie – wystarczy jeden widok klasycznego samochodu, a w głowie natychmiast zaczynają odtwarzać się wspomnienia, obrazy z filmów, historie naszych rodziców, a nawet zapachy dawnych wnętrz. Co ciekawe, nie tylko emocje idą dziś w parze z klasykami – ale również niemałe pieniądze. Rynek samochodów zabytkowych rozgrzewa się do czerwoności, a niektóre modele osiągają ceny, które potrafią przyprawić o zawrót głowy nawet najbardziej wytrawnych kolekcjonerów. Zastanówmy się więc razem, które z nich zyskały status najcenniejszych – i dlaczego właśnie te.

Dlaczego klasyki osiągają tak wysokie ceny?

Zanim zaczniemy wyliczać konkretne modele, warto się zatrzymać na chwilę i zadać sobie pytanie: dlaczego ludzie gotowi są wydać miliony dolarów na samochód, który – przynajmniej teoretycznie – jest mniej komfortowy, mniej bezpieczny i bardziej awaryjny niż nowoczesne auta? Odpowiedź, jak to często bywa, nie tkwi wyłącznie w logice, ale w emocjach, historii i poczuciu wyjątkowości.

Dla wielu z nas klasyczne auto to nie tylko środek transportu, ale przedmiot z duszą. Często za wysokimi cenami kryją się unikatowe historie – limitowane serie, udział w wyścigach, poprzedni właściciele ze świata sztuki, polityki czy sportu. Dodajmy do tego fakt, że wiele klasyków przestaje być produkowanych już na zawsze – co w naturalny sposób czyni je coraz rzadszymi. A jak wiadomo, im coś rzadsze i bardziej pożądane, tym droższe.

Ferrari 250 GTO – legenda wśród legend

Na absolutnym szczycie cenowych rekordzistów od lat króluje Ferrari 250 GTO z początku lat 60. To auto nie jest już tylko samochodem – to motoryzacyjna Mona Lisa, symbol stylu, osiągów i rzemiosła. Wyprodukowano jedynie 36 egzemplarzy, z czego każdy ma swoją bogatą historię. W 2018 roku jeden z nich został sprzedany za... 70 milionów dolarów. Trudno uwierzyć? A jednak – właśnie tyle był gotów zapłacić prywatny kolekcjoner za możliwość posiadania tej legendy.

Mercedes-Benz 300SL „Gullwing” – skrzydła marzeń

Nie sposób pominąć również Mercedesa 300SL z drzwiami otwierającymi się ku górze, jak skrzydła mewy – stąd przydomek „Gullwing”. Ten model z lat 50. jest kwintesencją elegancji i technicznej rewolucji – to jeden z pierwszych seryjnych samochodów z bezpośrednim wtryskiem paliwa. Jego niepowtarzalna sylwetka sprawia, że nawet dzisiaj wygląda bardziej jak koncept z przyszłości niż auto sprzed siedemdziesięciu lat. Ceny? Dobrze zachowane egzemplarze osiągają obecnie od 1 do 3 milionów dolarów.

Porsche 911 z duszą – szczególnie wersje RS i Turbo z lat 70.

Porsche 911 to model, który wydaje się niemal nieśmiertelny – przez dekady niezmiennie obecny na rynku, ale to właśnie jego starsze wersje są dziś najbardziej pożądane. Szczególnie egzemplarze RS 2.7 z charakterystycznym „kaczy ogonem” czy pierwsze Turba z lat 70., które przyciągały uwagę nie tylko osiągami, ale też odważnym wyglądem. Ich wartość na rynku kolekcjonerskim przekracza dziś często pół miliona euro, a rzadkie edycje z niewielkim przebiegiem mogą kosztować jeszcze więcej.

Auta amerykańskie – nie tylko Europa bije rekordy

Chociaż europejskie marki królują wśród klasyków, warto też spojrzeć w stronę klasycznej Ameryki. Modele takie jak Shelby Cobra 427, Chevrolet Corvette C1, a nawet Ford GT40, który zasłynął zwycięstwem nad Ferrari w Le Mans, również osiągają zawrotne ceny. GT40 z historią wyścigową to wydatek rzędu kilkunastu milionów dolarów, a Shelby Cobra potrafi kosztować od 2 do 5 milionów – o ile mówimy o oryginale, a nie replice.

Co to mówi o nas i naszej pasji?

Kiedy przyglądamy się tym samochodom – ich sylwetkom, detalom, a także liczbom, jakie osiągają na aukcjach – nie sposób nie dojść do wniosku, że klasyczna motoryzacja to znacznie więcej niż tylko kolekcjonowanie rzeczy. To forma wyrażania siebie, inwestycja w piękno, a często również manifestacja przynależności do pewnej kultury, do świata ludzi, którzy czują, że za kawałkiem blachy i skóry kryje się coś autentycznie żywego.

Jako miłośnicy motoryzacji nie musimy posiadać Ferrari 250 GTO, żeby to zrozumieć. Wystarczy, że raz na jakiś czas poczujemy ten charakterystyczny zapach starego wnętrza, usłyszymy dźwięk gaźnika lub po prostu przystaniemy na chwilę obok klasyka, który zaparkował na osiedlowym parkingu.